Kolejnym państwem na mapie Bałkanów jakie miałem okazję odwiedzić jest Kosowo. Kraj o bardzo przykrej wojennej historii, gdzie ślady dawnych wydarzeń do dzisiaj są widoczne. Państwo do dzisiaj nie uznawane przez wszystkich członków wspólnoty międzynarodowej, a obecność wojsk pokojowych KFOR nie pozwala mieszkańcom zapomnieć o krwawych wydarzeniach.
Historia konfliktu z Serbami jest bardzo złożona i ciężko jedno znacznie określić, która ze stron konfliktu ma rację. Z jednej strony Serbowie mają prawo mieć roszczenia do tego terytorium ze względu na to, że jest ono związane z kolebką ich państwowości. Natomiast Kosowianie, a bardziej właściwie Albańczycy stanowią przytłaczającą większość na tym terytorium. Co jakiś czas dochodzi do zatargów z mniejszością Serbską, nawet podczas mojego pobytu Serbowie wznieśli barykady na drogach i doszło do wymiany ognia (na szczęście nikt nie zginął). Mimo tego uważam, że Kosowo jest dla turystów bezpieczne, a mieszkańcy za punkt honoru uważają bezpieczeństwo zagranicznych gości.
Kosowo – zarys historyczny
Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą z okresu brązu i świadczą o tym grobowce w miejscowości Metochii. Pierwsze duże królestwo stworzyli Ilirowie, które obejmowało mniej więcej powierzchnie dawnej Jugosławii. Na kres ich niepodległości wpłynęło pojawienie się Cesarstwa Rzymskiego. Przez krótki okres obszar ten był pod władaniem Bułgarii, następnie Bizancjum. W tym czasie Serbia jako państwo nie istniała, – jedynie kilka mniejszych serbskich królestw (m.in. Raszka i Dioklea) znajdowało się na północ i zachód od Kosowa. Dopiero w 1216 roku Stefan Pierwszy zdołał zdobyć kontrole nad całym Kosowem, tworząc w ten sposób nowe królestwo Serbów, w którego skład wchodziła również większość ziem dzisiejszej Serbii i Czarnogóry. Władcy jako stolicy nowego państwa korzystali z Prisztiny i Prizrenu. Właśnie od tej chwili na ternie Serbii powstało wiele monastyrów, większość na obszarze dzisiejszego Kosowa, które zyskało status ekonomicznego, demograficznego, religijnego i politycznego centrum królestwa.
Niespełna po stu trzydziestu dziewięciu latach w wyniku śmierci Stefana IV Duszana państwo serbskie się rozpadło. Nie czekając długo na bieg wydarzeń imperium osmańskie dokonało inwazji, podczas której rozegrała się bitwa na Kosowym Polu (28 czerwca 1389). Polegli w niej obydwaj dowódcy walczących stron, książę Lazar i sułtan Murad I. Wynik bitwy do dzisiaj tworzy spory między historykami, pewne natomiast jest to, że Serbia wywalczyła swoją niepodległość oraz do 1455 roku utrzymała sporadyczną kontrolę nad Kosowem. Dla dzisiejszych Serbów bój sprzed setek lat jest symbolem walki i ochrony Europy przed zalewem islamu, jak i również jednym z wielu argumentów potwierdzających ich prawa to tych ziem.
Imperium Osmańskie panowało nad terytorium Kosowa do I wojny bałkańskiej, podczas której wojska Serbskie wkroczyły na niegdyś utracone ziemie i dokonały mordu na dwudziestu pięciu tysiącach Albańczyków. W wyniku ustaleń pokojowych Kosowo zostało włączone do nowego państwa na arenie międzynarodowej, Królestwa SHS (Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców).
Podczas II wojny światowej Królestwo SHS, straciło niepodległość na rzecz państw osi i spowodował przyłączenie większości Kosowa do kontrolowanej przez Włochy tzw. Wielkiej Albanii. Po zakończeniu wojny władzę w Jugosławii przejął komunistyczny reżim Josipa Broz Tity, Kosowo zyskało w 1946 status regionu autonomicznego w ramach Serbii.
W następnych latach Kosowo stało się w pełni autonomicznym regionem z własnym rządem (Socjalistyczna Autonomiczna Prowincja Kosowa). Władza nawet wprowadziła albański system edukacji, z podręcznikami sprowadzonymi z reżimu Envera Hodży.
Wszystko się załamało w trakcie rozpadu Socjalistycznej Republiki Federalnej Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. Nastał czas wojen domowych w byłych republikach oraz niesamowitego okrucieństwa dokonywanego na ludności cywilnej. Jednak jest historia na innego typu stronę, a jak ktoś chce poczytać to więcej informacji znajdziecie TUTAJ
Krajobrazy Kosowa
Kosowo w większości jest państwem położonym w ternie górzystym, urozmaiconym kotlinami takimi jak Metohija i Kosowe Pole. Główne pasma górskie to Prokletije, Szar Płanina i Kopaonik, które wznoszą się na ponad 2000 metrów nad poziomem morza. Mnie osobiście najbardziej zauroczyły Góry Szar (Szar Płanina) ze względu na urozmaicony krajobraz. Od strony wschodniej przypominają nasze Tarty, natomiast zachodnia centralna część jest całkowicie inna. Bezleśne górskie łąki o łagodnych stokach z wypasającymi się owcami w jakimś stopniu przypominały mi Islandię. Kolejnym bardzo znanym pasmem są Góry Przeklęte, które już miałem okazję trochę poznać podczas mojej fotowyprawy do Albanii. Przepiękne wysokie góry, o typowej alpejskiej budowie, które każdy miłośnik fotografii górskiej powinien odwiedzić.
Wyjazd do Kosowa
Mimo wielu zalet niestety są też minusy w Kosowie, o których trzeba wspomnieć. Pierwszą rzeczą, która mnie bardzo irytuje to straszny syf jaki panuje w miejscach gdzie się pojawiają ludzie. Niestety niczym nie różni się to od tego co możemy zobaczyć w Albanii. Przy drogach sterty śmieci oraz bezdomne psy, które grzebią w tych odpadach w poszukiwaniu pożywienia. Niestety ludzie tam mieszkający w żaden sposób nie szanują przepiękniej natury jaka ich tam otacza, więc zostawienie dosłownie wszystkiego w miejscu aktualnego przebywania nie stanowi dla nich żadenego problemu, i raczej na ten temat nie maja żadnych przemyśleń. Wysypiska śmieci jak już są, to są w taki sposób zabezpieczone, że wszystkie lżejsze rzeczy latają po okolicy. Dodatkowo wypalanie śmieci w takich miejscach też nie jest żadnym tematem tabu, a nawet powszechną praktyką.
Kolejnym elementem, na który trzeba mieć szczególną uwagę jest ruch drogowy. Co prawda przytłaczająca większość nie przekracza prędkości i w trasie raczej nie napotkamy problemów, jednak w miastach jest już inaczej. Ruch jest często chaotyczny, panuje raczej zasada to kto pierwsi ten lepszy, na skrzyżowaniach i rondach tworzą się korki i zatory, w których naprawdę trzeba uważać, żeby w kogoś nie wjechać. Powszechne jest zatrzymywanie oraz parkowanie autami w miejscach, gdzie się nie w powinno (przynajmniej w rozumieniu zachodnioeuropejskim), na przykład rondo… Więc jeśli ktoś w Polsce niezbyt dobrze czuje się za kierownicą, to raczej odradzam wyjazd własnym autem. Trzeba również pamiętać, że zielona karata w Kosowie nie obowiązuje i na granicy należy wykupić krajowe ubezpieczanie OC.