Czarnogóra – co warto zobaczyć?
Niektóre miejsca są bardziej znane niż Czarnogóra, ale właśnie to piękne i zarazem niewielkie państwo zachwyciło mnie niebanalnymi krajobrazami oraz niepowtarzalnym klimatem zabytkowych miasteczek. Wakacje w Czarnogórze to świetny pomysł na odkrycie naprawdę niesamowitych terenów, które pozostają w pamięci i do których chce się wracać.
Przejazd do Czarnogóry zajmuje więcej czasu niż na Chorwację, ale warto poznać ten uroczy kraj. Kiedy już się tam dojedzie, to poszczególne atrakcje znajdują się niedaleko od siebie, ponieważ powierzchnia państwa wynosi mniej więcej tyle, ile ma województwo lubuskie. Jednak trudno nie przyznać racji tym, którzy uważają, że „małe jest piękne”. W przypadku Czarnogóry sprawdza się idealnie.
Zatoka Kotorska
Słyszałem o niej jeszcze przed wyjazdem od przyjaciół, którzy wcześniej byli w Czarnogórze, że to podobno jedna z najpiękniejszych zatok na świecie. Rzeczywiście robi wrażenie, tym bardziej iż łączy w sobie tak odmienne klimaty. Jazda wzdłuż wybrzeża jest podróżą w czasie i jakże różnorodnej przestrzeni. Może nieco zawiedzeni są ci, którzy oczekują szerokich plaż ze złocistym piaskiem, ponieważ przeważają dość wąskie i kamieniste. Jednak wyjątkowe krajobrazy rekompensują wszystko.
W niektórych miejscach można się poczuć jak na norweskich fiordach. Woda o pięknej barwie wcina się między zbocza majestatycznych szczytów Alp Dynarskich. Niesamowitą scenerię uzupełniają urocze wyspy i malownicze miasteczka z charakterystycznymi wąskimi uliczkami i zabytkową zabudową, wśród których należy wyróżnić Perast i Kotor, ale o nich za chwilę.
Zatoka Kotorska jest tak niesamowita, że warto nad nią spędzić nawet kilka dni, aby całkowicie przesiąknąć jej wyjątkową atmosferą. Zaznaczam jednak, że na nocleg niekoniecznie należy obierać Kotor, chyba że ktoś nie musi liczyć każdego grosza. Oprócz miłych hotelików w innych miasteczkach można też skorzystać z bazy kempingowej np. Naluka w Donji Morinj.
Perast
Jednym z miast, które mnie urzekło jest Perast – kiedyś naprawdę znaczący port z czterema stoczniami i szkołą morską, do której zjeżdżali żeglarze po naukę z całej Europy. Czy dzisiaj coś pozostało z dawnej świetności? Z pewnością wspaniała kamienna zabudowa w stylu barokowym, ale też niesamowite kościoły i pałace dawnych mieszczan kojarzące się z architekturą tak typową dla Wenecji (nic dziwnego, skoro Wenecjanie chętnie przybywali do Perastu). W jednym z nich – pałacu Bujović znajduje się obecnie Muzeum Miejskie, które warto zobaczyć. Z kolei wśród świątyń wyróżnia się kościół św. Mikołaja z XVIII w., i to nie tylko zabytkowym wnętrzem ze skarbcem. Koniecznie trzeba się wspiąć na mierzącą 55 metrów dzwonnicę, ponieważ rozpościerająca się z niej panorama zapiera dech w piersiach.
Nie mogłem sobie też odmówić przyjemności popłynięcia na Wyspę Matki Bożej na Skale, która pojawiła się dopiero w średniowieczu za sprawą mieszkańców miasta. Legenda głosi, że dwaj rybacy na niewielkiej skale w tym miejscu znaleźli obraz Maryi. Zabrali go do kościoła św. Mikołaja, ale obraz powrócił na skałę. Tak się stało kilka razy, więc mieszkańcy postanowili usypać wyspę z wraków rozbitych statków wypełnionych kamieniami, a następnie zbudowali kościół.
Ważna rzecz – samochód musiałem zostawić na parkingu, ponieważ do centrum Perastu nie można wjeżdżać.
Kotor
Kolejny dzień spędziłem w Kotorze ze względu na piękną zabudowę Starego Miasta, która została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wraz z otaczającymi ją średniowiecznymi murami obronnymi. To one przyciągają wzrok już z daleka, ponieważ ich wysokość wynosi aż 20 m, a długość dochodzi do 4,5 km. Niesamowite wrażenie robią też kręte i dość wąskie uliczki. W zasadzie na każdym kroku można się natknąć na zabytkowy obiekt w stylu romańskim, gotyckim, renesansowym albo barokowym. To przede wszystkim liczne świątynie zarówno katolickie, jak i prawosławne, w tym jeden z najważniejszych romańskich zabytków, czyli katedra św. Tryfona. W Kotorze również są pałace, wzrok przyciąga XVI-wieczna wieża zegarowa oraz bramy miasta – jedna z nich powstała w IX w.
Obowiązkowo trzeba się przejść na Samotne Wzgórze, gdzie znajduje się twierdza św. Jana, skąd ponownie można podziwiać wspaniałe widoki. Tylko uprzedzam – dotarcie tam łatwe nie jest, ponieważ kamienne schody (aż 1350) są mocno wyślizgane. Jednak warto.
Budva
To miejsce dowodzi, że Czarnogóra oferuje znacznie więcej niż zabytki i wspaniałe krajobrazy, chociaż i tego na Riwierze Budvańskiej nad Morzem Adriatyckim nie brakuje. Nadaje się na wakacje dla osób, które cenią sobie typowe klimaty kurortów, a więc dobrze przygotowaną bazę hotelową, liczne plaże (głównie żwirowo-piaszczyste), klimatyczne knajpki oraz kluby, w których zabawa trwa przez całą noc. Jedynie na błogi spokój raczej liczyć nie można.
A kilka kilometrów od miasta znajduje się naprawdę wyjątkowe i nieco tajemnicze miejsce, czyli wyspa św. Stefana.
Św. Stefan
Na samą wyspę nie trafiłem, bo zadanie jest dość karkołomne w realizacji, mimo że kamienny przesmyk łączy ją ze stałym lądem. Niestety dla osób, które pragną zwiedzić wyspę ograniczenia są spore. Owszem, można dostać się nią, ale wyłącznie z przewodnikiem, a wolnych miejsc niewiele. Inna opcja to zamówienie noclegu w jednym z 80 kamiennych, średniowiecznych domów (oczywiście odrestaurowanych i luksusowo wyposażonych) lub kolacji w restauracji. Opcja kusząca, ale ceny za takie atrakcje powodują palpitacje serca. W każdym razie wyspa św. Stefana to luksusowy kompleks wakacyjny dla celebrytów z grubym portfelem, a zwykłym śmiertelnikom pozostaje podziwianie wyspy ze ścieżki spacerowej lub z tarasu kawiarni.
Jezioro Szkoderskie
Na wyspę św. Stefana nie udało mi się dostać, więc po krótkiej przerwie na kawę podjechałem do Virpazar. Wioska może okazała nie jest, ale jako baza wypadowa na rejs po cudownym Jeziorze Szkoderskim sprawdza się idealnie. To raj nie tylko dla ornitologów, ponieważ trudno nie zachwycić się pięknem przyrody. Największe jezioro na Półwyspie Bałkańskim stanowi ostoję dla wielu gatunków ptaków wędrownych. Widok czapli czy kormoranów w ogóle nie dziwi, ale i tak największe wrażenie robią pelikany (chociaż trzeba mieć trochę szczęścia, aby na nie natrafić).
2-3 godziny pływania łódką po jeziorze w ogóle się nudzi, szczególnie jak wybierze się organizatora zapewniającego świeże wypieki i pyszne czerwone wino.
Aha, warto się targować i nie decydować się na pierwszą ofertę naganiacza. I druga rzecz – Jezioro Szkoderskie znajduje się na terenie parku narodowego, więc jeszcze należy zapłacić za wstęp na jego teren.
Góry Durmitor
Po spokojnym dniu na Jeziorze Szkoderskim postanowiłem ruszyć w góry, z których słynie Czarnogóra (i które de facto cały czas mi towarzyszyły w podróży przez ten kraj jako nieodłączny element krajobrazu). Durmitor to bez wątpienia najpopularniejsze pasmo, a zarazem z najlepszą infrastrukturą. Szlaki są świetnie przygotowane, i to zarówno te piesze, jak i rowerowe. Podobnie schroniska, kempingi i hotele. Dla osób, które uwielbiają trekking górski wakacje w Czarnogórze wydają się idealnym rozwiązaniem.
Jako bazę wypadową polecam miasto Żabljak zlokalizowane około 2,5 godz. drogi z Virpazar. Na pewno warto stamtąd podjechać albo podejść nad Czarne Jezioro, a na najwyższy szczyt masywu, czyli Bobotov Kuk niezwykle urocza trasa wiedzie z przełęczy Sedlo (chociaż można także ruszyć znad Czarnego Jeziora – jednak to dłuższy szlak).
Góry Durmitor wspaniale też prezentują się za samochodu, o czym już wiedziałem wcześniej. Dlatego nie mogłem sobie odmówić przyjemności przejazdu drogą P14 przez sam środek pasma.
Kanion Tary
Niedaleko Żabljaka (pół godziny samochodem) doświadczyłem jeszcze jednego zauroczenia – tym razem kanionem Tary, czyli najgłębszym kanionem w Europie, który ma nawet 1300 m głębokości. Dotarłem do słynnego mostu Durdevića, aby podziwiać niezwykłość tego terenu będącego rezerwatem biosfery UNESCO. Można tam zjechać na tyrolce, ale jednak wolałem przejść się po samym moście, który również robi wrażenie. Doszedłem aż do monastyru św. Archanioła Michała z XV w., aby móc odetchnąć od tłumów na moście.
Tyrolkę sobie podarowałem, ale już raftingu nie. Spływ rzeką Tarą to przecież obowiązkowy punkt wakacji w Czarnogórze. Startuje się około 2 km od mostu i po drodze go mija, a następnie też wodospady Ljutice i ewentualnie inne przeszkody, które mogą się pojawić na tej najdłuższej rzece w tym uroczym kraju.
Góry Przeklęte
Na zakończenie przygody z Czarnogórą ruszyłem w jeszcze inne, zdecydowanie dziksze góry na pograniczu z Albanią i Kosowem, aby ponownie zakosztować spokoju. Góry Przeklęte są trochę niedoceniane, ale dzięki temu mniej oblegane niż Durmitor. Co ciekawe, równie dobrze oznakowane, więc zgubić się nie sposób.
Polecam przespać się w Gusinje i wczesnym rankiem ruszyć do Doliny Grebaje, gdzie można zostawić samochód. Przejście pięknej 10-kilomtrowej pętli nie powinno zająć więcej niż 5 godzin, chyba że tak jak ja będzie się ciągle zatrzymywać, aby podziwiać widoki i robić zdjęcia.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać sporo osób do tego, że wakacje w Czarnogórze to naprawdę świetny pomysł. Można się tam wybrać również z ITAKĄ.
2 Comments
Czarnogóra jest przepiękna! Zachęcił mnie Pan żeby zobaczyć coś więcej niż plaże Zatoki Kotorskiej 🙂
Dziękuje za wskazówkę na tegoroczne wakacje, na pewno odwiedzimy wraz z rodzinką Czarnogórę….